O sztuce współczesnej Przeciętny Polak wie, że można ją
pomylić z wieszakiem, a artystów uważa za degeneratów społecznych,
mieszkających na skłotach, wyrażających się poprzez wiercenie dziur w gipsowych
popiersiach papieża. O sztuce współczesnej wiadomo również powszechnie, że nie
można jej zrozumieć. Powyższe kwestie wpływają na Przeciętnego Polaka całkiem demotywująco. W końcu nikt nie lubi znajdować się w sytuacji, której nie jest w
stanie pojąć. Mimo tego, czasami, każdego nachodzi
chęć obcowania z kulturą. Postaram się podpowiedzieć, co wtedy zrobić, żeby
jakoś przetrwać ową sytuację, bez zbędnych uszczerbków na zdrowiu fizycznym i
psychicznym.
Faza PIERWSZA:
Wybieramy wydarzenie i czegoś się o nim dowiadujemy.
Czynność trywialna, ale bardzo przydatna. Sztuka współczesna jest niestety mało
dosłowna. Jednak pod płaszczem formy kryje się zwykle niesamowita, wręcz
kosmiczna (wiadomo) ilość znaczeń i kontekstów. O części z nich możemy się dowiedzieć z TEKSTU KURATORSKIEGO, KATALOGÓW (drogi
sposób), oraz STERTY ULOTEK (darmowy sposób). Mamy jeszcze Internety, w których możemy
znaleźć mniej więcej to samo, co w ulotkach, katalogach i tekstach kuratorskich,
tylko że streszczone.
Można też olać wszelkie powyższe formy, pójść na wernisaż i PYTAĆ, PYTAĆ,
PYTAĆ. Najlepiej pracowników galerii i samych artystów. A przy okazji napić się
trochę wina. Pytajcie o wszystko, od formy, materiałów, techniki i inspiracji,
ale wystrzegajcie się JEDYNEGO ZABRONIONEGO W ŚWIECIE SZTUKI PYTANIA. Jeżeli je
zadacie, możecie być pewni, że skończycie wyśmiani bądź zmierzeni pogardliwym spojrzeniem™.
NIGDY, PRZENIGDY nie pytajcie artysty co
znaczy jego dzieło, ewentualnie co miał na myśli. Jeżeli zapytacie, wykład na temat tego, że wszystko jest
względne jak cholera, macie jak w banku.
Faza DRUGA:
Rozpoznajemy dzieła sztuki.
<No chyba, że poszliśmy na performens lub inne widowisko, wtedy po prostu
idziemy za tłumem>.
Przyjaciółka opowiadała mi kiedyś, jak to wiedziona chęcią niecodziennych
wrażeń, zawitała do Tate Modern i wzięła za instalację artystyczną… Urządzenie
do pomiaru wilgotności powietrza. Nie jest to wcale banalny błąd. W końcu w
galeriach wisiało i leżało już w zasadzie wszystko, od pisuarów, przez pakowane
próżniowo syntetyczne odchody, po modyfikowane genetycznie petunie. Obiekty te,
od zwykłych przedmiotów stojących gdzie popadnie, odróżniamy za pomocą MAŁEJ
BIAŁEJ TABLICZKI. Znajduje się na niej zwykle nazwisko autora i tytuł pracy.
Czasami kuratorowi zdarza się poszaleć i wrzuca również krótki biogram artysty,
wtedy mamy do czynienia z TROCHĘ WIĘKSZĄ BIAŁĄ TABLICZKĄ.
Szczegół ten chroni nas skutecznie, przed popadnięciem w zachwyt (bądź pogardę)
nad krzesłem, które zwykle służy do siedzenia Pani Gieni , etatowej pracownicy muzeum.
Krištof
Kintera, Revolution. Mała Biała Tabliczka widoczna po prawej stronie instalacji.
Źródło: http://news.o.pl/2011/02/14/balka-sasnal-sztwiertnia-inni-wystawa-galeria-bwa-sokol-nowy-sacz/
Faza TRZECIA
Czy mogę dotknąć?
Aktualnie w sztuce dominuje trend interaktywny. Co oznacza mniej więcej tyle,
że większość performensów, spektakli
i instalacji angażuje odbiorcę w jakiś mniej, lub bardziej pokrętny
sposób. O ile problem uczestnictwa nie występuje w przypadku widowisk (aktor lub performer albo wciągnie was w wir zdarzeń, czy tego chcecie
czy nie, albo wyda stosowną sugestię), o tyle ciężko bywa z instalacjami. Generalnie
nie dotykamy obrazów i fotografii. Można do nich spokojnie podchodzić i
podziwiać z dowolnej odległości, ale macanie tego typu wytworów byłoby dość
dziwne. Jeżeli chodzi o rzeźby i instalacje, zdarzają się takie, których część
można wziąć ze sobą, albo przestawić. Informacja na ten temat zwykle
przyczepiona jest do dzieła, bądź umieszczona w jego pobliżu. Jeżeli wyczytamy
w dokumentacji wydarzenia, że jest ono ‘interaktywne’, ‘immersyjne’, czy coś w
tym guście, to spodziewajmy się raczej aktywnych form uczestnictwa i możliwości
wpływania na zachowanie obiektu.
Franciszek Orłowski, Potencjalne Miasto. Najdziwniejszą rzeczą , którą wyniosłam z wystawy był... Test ciążowy, element powyższej instalacji.
ŹRÓDŁO: http://galeria-arsenal.pl/wystawy/franciszek-orlowski.html
Faza CZWARTA
A w co ja się mam ubrać… I jak się zachowywać w ogóle?!
Czasy, kiedy na wernisaże i premiery chodziło się w sukienkach koktajlowych i
garniturach minęły bezpowrotnie. Najbezpieczniejszym (i najbardziej…
poczytalnym) wyjściem jest uskutecznienie stroju w stylu MODERN CASUAL (przeszukajcie blogi modowe, może na coś się
przydadzą tak dla odmiany), uzupełnionego gustownymi okularami. Sprawdza się
też hipsterskie wdzianko. Szczególnie, jeżeli udajemy się na jakiś podejrzany
performens i przypuszczamy, że możemy zostać oblani, osmaleni bądź obsypani przez
jakąś dziwną substancję. Sweterka z lumpa żal szczególnie nie będzie. Im więcej
dziwnych warstw, czapek i chustek, tym bardziej wtopicie się w bohemę. Przerost
formy nad treścią jest standardem, na tego typu imprezach.
Jeżeli chcecie wyjść na ‘znawców’ polecam przybranie znudzonego i lekko
zniesmaczonego wyrazu twarzy, złapanie najbliższego kieliszka wina (uwaga,
bardzo szybko się kończą), snucie się po pomieszczeniu, okazjonalne mruczenie
pod nosem, że coś jest ‘słabe’ bądź ‘tendencyjne’ i głośne stękanie. Warto też
nauczyć się około trzech nazwisk i tytułów pięciu dzieł, żeby móc nimi rzucić w
jakimś światłym komentarzu. Zachwycać też należy się oszczędnie.
Jeżeli z kolei nie interesuje Was tworzenie wokół siebie
atmosfery manieryzmu i wymyślnej elitarności, polecam standardowe przejście
przez galerię, wymianę konstruktywnych (Co nie oznacza, że hiperfachowych) uwag,
podejście do tego typu wydarzeń z uśmiechem i lekką dozą dystansu.
Powyższe cztery wskazówki, podane z odrobiną humoru, pozwolą wam wejść w świat
kultury bezboleśnie i z potrzebnym dystansem. Do akademickiego odbioru sztuki
potrzebna jest ogromna wiedza, którą posiadają nieliczni. Nie dajmy się jednak
zwieść pozorom. Kultura jest powszechna. Do jej odbioru takie samo prawo mają
wszyscy, niezależnie od stopnia i kierunku wykształcenia. Do własnego zdania i
gustów również. Zdecydowanie warto od czasu do czasu zainteresować się tą sferą. Obcowanie
z nowymi sytuacjami niesamowicie poszerza horyzonty i sprawia, że życie nabiera
zupełnie innego smaku. Nabierzmy więc odwagi i gnajmy do galerii!
Polecam kulturę współczesną,
Katarzyna Kuśka.